Archiwum

Mieszkańcy Sobieszewa nie chcą być odcięci od Gdańska

Mieszkańcy Wyspy Sobieszewskiej nie wyobrażają sobie dalszego życia w odcięciu od miasta. – W ostatnią sobotę i niedzielę pogoda dopisała, wchodzimy w sezon letni i w taki weekend mieliśmy zawsze masę turystów, a teraz, z powodu uszkodzonego mostu, było ich u nas mniej niż wiosną – opowiada Władysław Sidorko, przewodniczący zarządu Rady Osiedla Wyspy Sobieszewskiej.

Most w Sobieszewie został uszkodzony przez zbyt ciężki pojazd ponad 2 tygodnie temu (© Przemek Świderski)

Mieszkańcy liczą na to, że jutrzejsze spotkanie z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem i przedstawicielami miejskich instytucji, które odbędzie się w szkole przy ul. Tęczowej 6 w ramach cyklu „Mój dom, moja dzielnica, moje miasto”, przyniesie zmiany. Urzędnicy sprowadzają ich jednak na ziemię i już teraz podkreślają, że rewolucji nie będzie. – Budowa nowego mostu jest nierealna, bo kosztowałaby 90 mln złotych, czego nigdy nie ukrywaliśmy przed mieszkańcami – mówi Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Gdańska. – W przypadku tej inwestycji jest problem z dofinansowaniem, które ewentualnie moglibyśmy pozyskać z Regionalnego Programu Operacyjnego, ale tam też nie ma tylu pieniędzy. Może trzeba by w ogóle zastanowić się nad wprowadzeniem zakazu wjazdu na wyspę dużych autobusów i samochodów ciężarowych, by stała się ona kurortem, gdzie turyści i mieszkańcy poruszają się małymi busami jak w Zakopanem – dodaje.

W sferze odległych planów jest także budowa nowego mostu, po którym przejazd byłby płatny. Wówczas koszt jego wykonania zwróciłby się po 15-17 latach. Nim jednak doszłoby do inwestycji, trzeba by zmienić przepisy, które obecnie dyskwalifikują przejazd w Sobieszewie. Nie ma on bowiem 400 metrów, czyli minimalnej długości potrzebnej do wprowadzania opłat.
Mieszkańcy mają jednak własne i jak mówią – najprostsze rozwiązanie. Uważają, że autobusy linii 112 powinny kursować drogą naokoło, jak dawniej – przez Szewce i Świbno.

- Wówczas nie musielibyśmy przechodzić pieszo przez most, bo to, co dzieje się teraz, to wielki wyścig szczurów. Biegną wszyscy: osoby starsze, młodzież, przepychają się tak, że w zeszłym tygodniu kobieta, która prowadziła rower, wpadła do wody – opowiada pan Adam, mieszkaniec Wyspy Sobieszewskiej. – Na szczęście nic jej się nie stało, w pobliżu przechodził mężczyzna ze straży pożarnej, ale aż strach myśleć, co będzie, gdy nadejdzie zima.
W gdańskim Zarządzie Transportu Miejskiego odpowiadają, że rozwiązanie bez przesiadki z autobusu 112 do linii 912 jest nieekonomiczne.
- Trasa autobusu wydłużyłaby się o 20 km i dojazd zajmowałby więcej czasu niż teraz z przejściem przez most – tłumaczy Sebastian Zomkowski, z-ca dyrektora ds. przewozów ZTM. – Jeśli mielibyśmy wprowadzać taki wariant, to musielibyśmy jednocześnie zaoszczędzić na czym innym i np. ograniczyć częstotliwość kursów, co też wiązałoby się z niezadowoleniem mieszkańców.

Z kolei Zarząd Dróg i Zieleni przeprowadza właśnie ekspertyzę dotyczącą stanu uszkodzonej konstrukcji. W zależności od jej wyniku zakaz wjazdu dla pojazdów powyżej 3,5 tony zostanie utrzymany lub po moście puszczone zostaną najlżejsze, nieprzegubowe autobusy ZKM.
- Ekspertyza cały czas trwa, mamy już pierwsze, bardzo wstępne dane, ale ostatecznie analiza zakończy się w lipcu – mówi Maciej Radowicz, z-ca dyrektora ZDiZ w Gdańsku.

Najprawdopodobniej wyniki ekspertyzy zostaną przedstawione na czwartkowym spotkaniu władz z mieszkańcami.
Właściciele lokali gastronomicznych, hoteli i sklepów na wyspie zamierzają też dochodzić od miasta odszkodowania. Jak mówią – nie dość, że już teraz turystów jest mało, to nie zgłaszają się wycieczki autokarowe, a niektóre – ze względu na komunikacyjne utrudnienia – odwołują przyjazd. Przedsiębiorcy nie zadecydowali jednak, czy zrobią to teraz, czy dopiero po sezonie, gdy będzie można podliczyć straty.

W wakacje turyści i tak przyjadą
Marcin Skwierawski, radny miasta Gdańsk z okręgu Wyspy Sobieszewskiej
Nie dziwię się mieszkańcom, że są niezadowoleni. Żyjemy w XXI wieku, a oni muszą chodzić przez most, kilkaset metrów pieszo. Z drugiej jednak strony nie uważam, aby wystąpienie na drogę sądową i walka z miastem o odszkodowania była dobrym rozwiązaniem. To tylko usztywni obie strony w ich przekonaniach, a tu przydałby się kompromis. Można do niego dojść w trakcie rozmów, choć może niekoniecznie na jutrzejszym spotkaniu, gdy będzie kilkaset osób. Owszem, można zastanawiać się nad stratami, ale z drugiej strony wycieczki autokarowe zazwyczaj nie przyjeżdżają na chwilę i tylko do Sobieszewa, ale na dłuższe, np. dwutygodniowe pobyty i jeśli pokonają już 500 km do Gdańska, to nie ma wielkiego znaczenia 20 kilometrów więcej podczas dojazdu na wyspę.

źródło: gdansk.naszemiasto.pl

Wydrukuj, zapisz, podziel się z innymi:

Comments are closed.