Archiwum

Ścieżka edukacyjna zniszczona. Z siekierą na dzieło ekologów.

trojmiasto.gazeta.pl, Maciej Sandecki, 19.04.2012

Nieznani sprawcy doszczętnie zdewastowali ścieżkę edukacyjną na Wyspie Sobieszewskiej w rezerwacie „Mewia Łacha”. – Kiedy w końcu ludzie uświadomią sobie jak unikalne jest to miejsce? – pytają ekolodzy

Ścieżka edukacyjna na wyspie powstała dwa lata temu. Zbudowali ją ornitolodzy z Grupy Badawczej Kuling, a finansowo projekt wspomogły Lotos oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska.

Grupa Kuling od lat zajmuje się badaniem i ochroną przyrody w rezerwacie „Mewia łacha”. – To unikalne miejsce w skali całej Europy, jedyny taki ekoton w Polsce, czyli miejsce, w którym spotykają się trzy różne ekosystemy – morski, lądowy i rzeczny – tłumaczy dr Szymon Bzoma, prezes Grupy Badawczej Ptaków Wodnych „Kuling”. – Ptaki przemieszczając się z północy na południe lub odwrotnie, lecą nad rzekami, to one wyznaczają im trasę. Wisła jest dla wielu gatunków takim drogowskazem. Jej ujście to naturalne miejsce, w którym ptaki się zatrzymują, aby się najeść, zregenerować siły, odpocząć, a wiele gatunków po to, by wyprowadzić lęgi. Miejsce to wybrały sobie też foki, z roku na rok jest ich tu co raz więcej. „Mewia łacha” jest bardzo mały rezerwatem, ale przyrodniczo równie unikalnym jak Białowieża czy Biebrzański Park Narodowy.

Ścieżka powstała więc po to, aby uświadomić mieszkańcom i turystom unikalność tego terenu. Ma cztery kilometry, jest oznakowana specjalną liną, znajdują się na niej tablice informujące o faunie i florze wyspy. Latem codziennie przechadza się nią ok. 100 osób.

Niestety, kilka dni temu ścieżka została kompletnie zniszczona. Ktoś pociął linę wzdłuż całej trasy, zdewastowano tablice edukacyjne, a także punkt obserwacyjny, z którego można było patrzeć na foki i ptaki.

- Tych zniszczeń z pewnością dokonał człowiek, widać gołym okiem, że posłużył się siekierą albo maczetą – mówi Szymon Bzoma. – Taka dewastacja zdarza się już po raz drugi, poprzednia miała miejsce w lutym ubiegłego roku. Można więc założyć, że ktoś to robi celowo. Kto? Sprawców może być wielu. Latem, gdy stacjonujemy w rezerwacie i badamy ptaki często musimy ochraniać ten teren. Przyjeżdżają tu bowiem miłośnicy quadów, skuterów wodnych, ludzie z psami, wędkarze i wyrządzają ogromne szkody. Staramy się im tłumaczyć, jak przyrodniczo ważne jest to miejsce, ale pewnie nas przez to nie lubią i być może z zemsty niszczą naszą ścieżkę.

Grupa Kuling szacuje, że straty z powodu dewastacji wynoszą ok. 15 tys. złotych. Wczoraj w rezerwacie pojawiła się policja, która wszczęła dochodzenie w sprawie zniszczeń.

- Z naszego programu nie zrezygnujemy, w czerwcu znowu rozpoczniemy badania naukowe i odbudujemy ścieżkę, a nawet dodamy kilka nowych elementów. Nie chodzi nam o to, aby ten teren zamknąć dla ludzi, a tylko o edukację i pokazanie unikatowych walorów tego miejsca – dodaje Szymon Bzoma.

 

Rezerwat „Mewia łacha” został utworzony w 1991 r. w celu ochrony bytujących tu tysięcy ptaków – jedynej w Polsce kolonii rybitwy czubatej, mew, sieweczek rzecznych i obrożnych, ostrygojadów czy migrujących z Syberii biegusów. Regularnie występują tu również foki szare, w ub. roku łachę zamieszkiwało 26 osobników.

 

Wydrukuj, zapisz, podziel się z innymi:

Comments are closed.