Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia
niosą ze sobą wiele nadziei, radości,
refleksji oraz planów na Nowy 2020 Rok.
W tych szczególnych dniach
Mieszkańcom Wyspy Sobieszewskiej
wielu Radosnych chwil, zadowolenia,
oraz sukcesów z podejmowanych wyzwań
życzy
Władysław Sidorko
Przewodniczący
Zarządu Dzielnicy Wyspa Sobieszewska
Trzeba przyznać, że Lasy (LP) szybko się uwinęły z tą „autostradą” pomiędzy Robinsonem a Orle – i co najwazniejsze soildnie to wygląda. Przybyło przy tym ok. 20-stu miejsc parkingowych przy szlabanach tej autostrady na Lazurowej i Falowej
Z rozmowy z „naszą” Panią leśniczy – budowa drogi będzie kontynuowana. Od ul. Falowej do ul. Sobieszewskiej i od ul. Lazurowej do ul. Trałowej i prawdopodobnie docelowo do Przekopu Wisły. Chociaż zdania na temat inwestycji są podzielone, trzeba przyznać, że efekt końcowy faktycznie jest zadowalający. Jest to droga pożarowa, na której dopuszczony będzie ruch pieszy i rowerowy. Ważne jest również zapewnienie, że LP ograniczą wcześniej planowaną wycinkę drzew.
Efekt końcowy jest zadowalający? Raczej powalający.
Przecież to wygląda jak jakaś autostrada w środku lasu! Co tam będzie jeździło, że trzeba było robić aż tak szeroką drogę?
Dopuszczony będzie ruch pieszy i rowerowy – no to nam wielką łaskę zrobili. Dziękujemy bardzo o łaskawcy z LP.
No i najgorsza wiadomość – budowa drogi będzie kontynuowana…
Chociaż właściwie należało się tego spodziewać.
Można się co najwyżej zgodzić z tym co napisał Rychu – faktycznie całkiem sprawnie im to poszło i droga wygląda solidnie, ale marne to pocieszenie…
Ciekawe czy nie było możliwości wykorzystania do tego celu drogi wzdłuż kolektora ściekowego, choć pewnie wiązaloby się to z większymi kosztami.
Chciałbym zwrócić uwagę na jedno – jest to teren Lasów Państwowych. Inwestycja też Lasów Państwowych. I w tej kwestii możemy co najwyżej wyrażać swoją opinię, buntować się czy też protestować. LP mogą ale wcale nie muszą się z nią zgadzać.
I tak się przeważnie dzieje.
Jeśli to ma być droga pożarowa, po której w razie potrzeby mają przejechać wozy bojowe straży pożarnej, to jaki byłby sens aby przebiegała po obrzeżu lasu, np. po trasie pasa technicznego wzdłuż kolektora?
A ja chciałbym zauważyć, że LP nie są właścicielem lasów, a jedynie nimi zarządzają. Ale jak to wygląda w praktyce sami widzimy. Niestety, LP to takie państwo w państwie – robią co chcą, na nikogo się nie oglądając.
Akurat w przypadku lasów Wyspy Sobieszewskiej nie ma większej różnicy czy taka droga biegłaby środkiem czy obrzeżem, bo dystans do pokonania przez wozy bojowe byłby o 100-200 metrów większy.
A lokalizacja wzdłuż kolektora miałaby dodatkowe zalety – chociażby możliwość dogodnego dojazdu służb ratunkowych na plażę. No i nie trzeba by aż tak wielkiej wycinki i ingerencji w teren.
… @Korsarz, masz poniekąd rację – ale droga techniczna kolektora – biegnąca wzdłuż kolektora nadal istnieje i jest w większości – tam gdzie nie skradziono płyt – przejezdna. Jednak jest mocno zarośnięta i wycinka również byłaby tam potrzebna
Solidna droga pożarowa jest nam jednak potrzebna. Gdyby tak zapłonął pas lasu na Wyspie to na Turystycznej i Boguckiego zapanowałby chaos komunikacyjny w wyniku paniki – jak w ostatnich tygodniach II wojny św. Straż nie mogłaby interweniować a my podusilibyśmy się gdyby wiatr był od Zatoki. Szersza i niepalna powierzchnia drogi utrudni przerzut ognia a ciężki sprzęt straży nie zakopie się w wydmowym piasku morskim. Poza tym te kamyczki po kilku sezonach pokryją się piaskiem a pobocze pięknie się zazieleni… Parę lat temu zapłonął las w Jantarze. Był tak gęsty, gryzący i duszący dym, że musieliśmy wiać na Przegalinę ze starszymi osobami… Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia pożarowego na naszej pięknej, zielonej Wyspie.
Taka droga nie jest żadną przeszkodą dla płonącego sosnowego lasu. Ogień przenosi się w koronach drzew na dziesiątki metrów. Jak dobrze zapłonie, to najlepszym środkiem gaśniczym jest powalenie drzew, aby zrobić naprawdę szeroką przesiekę. Jak ledwo co zaczyna się palić to najlepszym środkiem gaśniczym jest łopata i piła motorowa. Bardzo ważny jest monitoring i szybka informacja, bo straż jest tuż tuż. Nie wiem czy na zbiorniku Kazimierz są kamery monitorujące las, ale to miałoby o wiele większe znaczenie przeciwpożarowe niż ta droga.
Dla mnie droga w tym wydaniu służy tylko wycince lasu i wprowadzeniu ciężkiego sprzętu. Dla gaszenia pożaru nie ma znaczenia. Potwierdza to poniekąd skrytość z jaką Lasy prowadziły inwestycję. Przy okazji może to dobry moment, aby ruszyć z jakąś inicjatywą i zatrzymać, wyrąb lasu na wyspie. Jeżeli LP nie potrafią uszanować woli letników i jak sądzę większości mieszkańców, to może trzeba zacząć starania, aby cały las wydmowy na wyspie włączyć do obszaru chronionego, np. do natura 2000.
… dla płonącego lasu nie jest ale dla płonacej ściółki tak – stąd pas ochronny ppoż wzdłuż Turystycznej – w pasie ochronnym zakopano światłowód – czy pasy ochronne wzdłuż tras kolejowych – świetnie je widać w okresie jesienno – zimowym gdy nie ma liści – są stale podorywane
… dzisiaj w Trzech Króli tabuny ludzi na nowej „wybrukowanej” leśnej drodze, a miejsca parkingowe przy szlabanach po obu stronach drogi wypełnione pojazdami… czyli akceptacja społeczna dla takich inwestycji jest
Taka ciekawostka. W całym 2019 roku spadło na Wyspie 580 litrów opadów atmosferycznych na metr kwadratowy. Srednia roczna dla naszej Wyspy to 550 litrów na m kw. jak wilokrotnie pisałem. Nie możewmy więc mówić o suszy
Ten artykuł o leśnej „brukowanej” drodze pod Lublinem to tak jakby o naszej leśnej drodze pomiędzy Orle a Sobieszewem…
https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,25574686,lesna-droga-kosztowala-dwa-miliony-budowano-ja-dluzej-niz-obwodnice.html#S.main_topic-K.C-B.8-L.3.maly
Cały artykuł – trochę długi ale jako komedia wypisz wymaluj z naszej Wyspy:
„Kosztowała prawie dwa miliony, a jej budowa trwała cztery lata. Szutrowa droga w lesie Dąbrowa została otwarta niedługo przed świętami. I od razu zamknięta szlabanem szerokim na kilka metrów, tak że nie sposób go pokonać. Nadleśniczy: Wystarczy odrobina dobrej chęci. Można przeprowadzić rower np. pod szlabanem albo przejść górą.
O leśniczym absurdzie poinformowali nas zdenerwowani czytelnicy. Na dowód przesłali nam zdjęcia szlabanów zagradzających drogę do Dąbrowy.
Leśna droga, jak zachodnia obwodnica Lublina
Chodzi o szutrową drogę w lesie Dąbrowa biegnącą wzdłuż ul. Osmolickiej. Jadąc z Bychawy do Lublina znajduje się ona po prawej stronie jezdni. To prawdziwa leśna arterię o szerokości co najmniej sześciu metrów, gdzie bez trudu wyminą się dwie ciężarówki.
Szlaban przed wjazdem do Dąbrowy. Zobaczcie [ZDJĘCIA]
Droga rozpoczyna się w rejonie pętli autobusowej w Dąbrowie i domu opieki Tutela, a kończy – mniej więcej po czterech kilometrach w rejonie skrzyżowania ul. Osmolickiej z ul. Cienistą.
Zresztą chodzi o inwestycję z długą brodą. Nasi czytelnicy zwrócili uwagę, że niespełna czterokilometrową drogę leśną budowano w sumie znacznie dłużej niż zachodnią obwodnicę Lublina. Co najmniej cztery lata. Inwestycja dobiegła końca dopiero przed świętami Bożego Narodzenia zeszłego roku.
Pan Stefan: To chyba jakieś żarty
I się zaczęło, bo szutrowa droga już stała się dla ludzi tematem żartów. Po prostu, nie można na nią się dostać.
- W domu opieki Tutela mam mamę. Przyjeżdżam do niej kiedy tylko mam chwilę czasu. I wybieramy się na długie spacery do lasu Dąbrowa. Jakież było moje zdziwienie, gdy w ostatnią sobotę [4 stycznia - red.] zobaczyłem wejście na drogę przegrodzoną szerokim szlabanem. Tak, by absolutnie nikt go nie mógł pokonać. A na pewno nie osoba starsza – opowiada zdenerwowany pan Stefan.
I dalej: – Zamknięty na głucho szlaban jest szerszy od wspomnianej arterii o dobry metr z każdej strony. Nie można go pokonać z boku, bo droga z obydwu stron kończy się stromym i głębokim rowem o głębokości co najmniej półtora metra. Nie mogliśmy wejść do lasu innym wejściem, bo całą noc padał deszcz i teren wprost się zapadał. To chyba jakieś żarty.
Dąbrowa nie dla quadów, rowerzystów i pieszych
Pojechaliśmy na miejsce. Rzeczywiście, starsza osoba nie ma szans pokonać szlabanu, ani pod, ani nad. Zresztą identyczne zabezpieczenie znajduje się przy wyjeździe z leśnej drogi szutrowej, przy ulicy Cienistej.
Tam spotkaliśmy grupę rowerzystów, którzy po dojechaniu do szlabanu, jeden po drugim najpierw chcieli otworzyć zabezpieczenia. Potem jeden po drugim zaczęli się siłować i przenosić swoje pojazdy ponad szlabanem.
- To jakiś totalny absurd. Nie rozumiem, dlaczego leśnikom przeszkadzają rowerzyści. No i piesi. Przecież Dąbrowa to państwowy las i chyba każdy może się tam poruszać po wygodnej, nowo wybudowanej drodze. Jak rozumiem wybudowanej chyba z naszych podatków – oburzał się pan Robert, jeden z rowerzystów.
Jego kolega, pan Darek, także nie krył swojej irytacji: – Rozumiem, że las nie jest dla motocykli, quadów, czy samochodów terenowych. Ale dlaczego szeroki szlaban uniemożliwia przedostanie się do lasu rowerzystom i pieszym.
To nie jest drogą dla ludzi
Dąbrowa podlega Nadleśnictwu Świdnik. To tam dowiedzieliśmy się kilku szczegółów dotyczących leśnej arterii. Tego, że budowa czterokilometrowej drogi leśnej kosztowała… 1,9 miliona złotych i rzeczywiście trwała aż cztery lata.
Jak wyjaśnia Adam Kot, nadleśniczy Nadleśnictwa Świdnik, powodem aż tak długiego terminu inwestycji były problemy po stronie wykonawcy, firmy „Niedźwiedzcy” Usługi Transportowe Rolnicze i Roboty Ziemno-Melioracyjne S.C.
Nadleśniczy Kot tłumaczy, że leśna arteria w Dąbrowie to droga przeciwpożarowa, która będzie wykorzystywana do „wszelkich prac gospodarczych oraz podczas ewentualnego pojawieniem się w lesie ognia”. Kot wielokrotnie zaznacza, że nie jest ona drogą publiczną.
Leśniczy Kot: Rower można z łatwością przeprowadzić pod szlabanem
To nie wszystko, bo leśniczy Kot zarzuca naszym czytelnikom brak dobrej woli: – Szlabany służą zabezpieczeniu wjazdu do lasu osób nieuprawnionych. To, że są tak szerokie, nie było celowym zamiarem. W momencie projektowania drogi nie przewidywano żadnych elementów, które stanowiłyby utrudnienia dla rowerzystów czy pieszych. Rowerzyści, którzy chcą skorzystać z drogi, mogą z łatwością przeprowadzić rower np. pod szlabanem i przejść górą.”
Pewne podobieństwa są, ale tam przynajmniej nie kryją, że droga służy przede wszystkim do „gospodarczych” celów – czyli wycinki lasu.
@Tolin napisał:”(…)że droga służydo „gospodarczych” celów – czyli wycinki lasu.”
… nadinterpretowujesz pojęcie drogi gospodarczej to droga do poruszania się pojazdów LP w celu prowadzenia gospodarki lesnej w tym również do składowania wycinanych drzew … a las aby był zdrowy musi być po posadzeniu – odmładzany poprzez wycinkę i ponowne sadzenie —-> vs patrz historyczny szpaler lip na wale w Świbnie – do czego doprowadziła gospodarka nie dotykania drzewostanu przez magistrat – bo piękne i historyczne razem z jego grzybowymi stanami zapalnymi.
Lasy sadzi się lub pozwala się samosiejkom rosnąć ze zwielokrotnioną gestością w stosunku do normy i potem słabe, zniekształcone ale jeszcze zdrowe wycina się aby prześwietlić korony i stworzyć optymalne warunki oraz aby pozostałe nie chorowały i w przyszłości.
Jest jeszcze na wale kilka zdrowych i co najważniejsze kwitnących lip z tego samego okresu sadzenia co szpaler na wale – które były i nadal są odmładzane poprzez przycinanie konarów gdy są jeszcze zdrowe. I są wysokie i piękne o kształtnej koronie i przeżyją moje i kolejne pokolenie. A te kikuty na wale będą straszyć … spadać na samochody i pieszych tak jak ostatnio na rowerzystkę.
Nowe nasadzenia pomiędzy tymi lipami na wale powinny się pojawić w tym czasie gdy budowano drogę rowerową przez las. Wtedy zamiast dziesiątki nowych drzw sadzić w gęstym lesie należało posadzić na wale pomiędzy lipami w celu odmłodzenia „historycznego” szpaleru – ale czekajmy dalej… i nośmy drzewno do lasu…
Szpaler lip to nie las. To sztuczny twór, drzewa posadzone w trudnych dla nich warunkach i powinien być utrzymywany przez człowieka, bo człowiek zmusił te lipy, aby rosły koło drogi.
Las aby był zdrowy nie musi być hodowany. Właśnie niehodowany las jest zdrowy. Przykro to powiedzieć, ale mam takie doświadczenie, że absolwenci kierunków leśnych (w większości) patrzą na las jak na plantację. Mają 500 argumentów uczelnianych, dlaczego są tak potrzebni, aby regulować wszytko w lesie.
Mnie jednak przekonują argumenty innego leśnika – Peter Wohlleben, czynnego leśnika, który nie wyklucza gospodarczego wykorzystania lasu, ale stoi po przeciwnej stronie leśnego lobby. Ponieważ własne tezy tłumaczy logicznie i w oparciu o badania naukowe, nie spotkałem się z poważną krytyką jego publikacji. W środowisku leśnym jest jednak czasami obśmiewany, ale tylko epitetami bez wskazania konkretnych błędów.
Jest jednak światełko w tunelu. Pomalutku widać małe kroczki, bo świadomość społeczeństwa się zmienia więc i LP muszą iść za trendem. W końcu to instytucja sterowana przez aparat polityczny. Tym światełkiem jest pilotażowy program umożliwiający nocowanie pod namiotem w lesie. Niestety na razie tylko w wyznaczonych niewielkich obszarach, ale proszę. Namiot rozbity w lesie może być. Maszyny leśne, piły, pojazdy lasom nie przeszkadzały, a namiocik rozbity na noc przeszkadzał. To pokazuje na absurd. Dla kogo te lasy się pytam?